Makowe Pole

Nasz Adwent- wspomnieniowo :)

Nasz Adwent- wspomnieniowo :)

Nasz Adwent- wspomnieniowo :)

W niedzielę rozpoczyna się jeden z najbardziej oczekiwanych w naszej rodzinie okresów roku- Adwent, czyli czas… oczekiwania na Boże Narodzenie 🙂 Tak, naprawdę czekamy na to szczególnego rodzaju czekanie i nie dlatego, że jesteśmy jakoś rewelacyjnie zorganizowani i przygotowani ze wszystkim (bo jest dokładnie na odwrót- ten post miał powstać tydzień temu, ale po drodze działo się tyle rzeczy, z moim chorowaniem na koniec, że powstaje- jak widzicie- na ostatnią chwilę), ale dlatego, że w Adwencie zmienia się nam cudownie postrzeganie tego, co najważniejsze. Oczywiście, trochę w tym czasie biegamy, sprzątamy, bałaganimy, martwimy się, że nie ze wszystkim zdążymy, potem rzeczywiście nie zdążamy, znów sprzątamy, biegamy, nadganiamy… I na Wigilię prawie nigdy nie mam pomalowanych paznokci jak sobie obiecywałam, a prezenty pakuję w torebki po prezentach z zeszłego roku, zamiast- tak jak sobie wymarzyłam- owijać każdy papierem eko „drukowanym” samodzielnie w minimalistyczne choinki i przewiązywać lnianym sznureczkiem, ozdabiając je wreszcie jodłową gałązką i szyszką. Tak, to mi się nigdy nie udaje. Ale! Boże Narodzenie przychodzi mimo to! Esencja, sens i cel adwentowego oczekiwania i tak się wypełnia, co roku. I to jest to nasze „najważniejsze”. Tak w dużym skrócie 🙂 .

O tym, jak w naszej rodzinie celebrujemy Adwent piszę na Makowym Polu od 2011 roku. Wtedy po raz pierwszy, z trzyletnią Danusią, dekorowaliśmy Drzewo Jessego.  O tym czym ono jest, skąd się wywodzi ta adwentowa tradycja dowiedziałam się ze strony Adwent jak się patrzy.  Zachęcam Was do zajrzenia, bo jest tam naprawdę dużo informacji i inspiracji związanych z tym tematem. Innym źródłem wiedzy o Drzewku Jessego był dla nas Rytuał rodzinny, z którego korzystamy przy wielu różnych okazjach związanych z ważnymi dla nas świętami i wydarzeniami religijnymi. Nasze pierwsze drzewko było dość… pokraczne 🙂 . Łukasz zerwał po ciemku jakąś gigantyczną gałąź z dzikiego krzaka rosnącego pod blokiem.  Na Drzewko Jessego najlepiej urwać gałązkę drzewa owocowego, wtedy istnieje szansa, że zakwitnie na Boże Narodzenie. W tamtym przypadku takiej szansy nie było 😉 .

 

Na kolażu możecie zobaczyć książkę, która towarzyszy nam od tamtego Adwentu „Wszyscy na Ciebie czekamy” Marka Kity z pięknymi ilustracjami Doroty Łoskot-Cichockiej. Do książki dodana była plansza-plakat i wkładka z postaciami do wycięcia i przyklejenia na niej w porządku pojawiania się danej postaci w Historii Zbawienia oraz płyta z pieśniami adwentowymi. Przez dość długi czas książka była niedostępna, ale wygląda na to, że została wznowiona i jest znów do nabycia. Znalazłam ją na przykład tutaj.

Na zdjęciach możecie zobaczyć mój „Adwentownik” wypełniony między innymi rysunkami Danusi, niekoniecznie ściśle związanymi z Adwentem (do dziś pękamy ze śmiechu z portretu Danusi i Tatusia w Tico 🙂 ).

 

W roku 2012 Łukasz polował na lepszą gałązkę, ale znów coś poszło nie tak. W każdym razie ozdobiliśmy drzewko ozdobami z filcu, które zrobiłam ja, i innymi, które zrobiła Danusia z pomocą Jasia. Mieliśmy też trochę nietypowy kalendarz adwentowy: ponumerowane gwiazdki przybite szpileczką do tablicy korkowej odsyłające do koperty z listem i specjalnym zadaniem, których szukaliśmy w naszej skrzynce pocztowej każdego ranka 🙂 .

 

Nasz Adwent, rok 2013. Znów Drzewko. Znów nie kwitło. Ale za to były pierwsze Roraty, cekinowe bombki i dzieci miałam takie anielskie 😉 .

 

W roku 2014 celebrujemy Adwent z maleńką Idą. Jest w naszym życiu jeszcze więcej zamieszania niż zwykle, a w naszym mieszkaniu miejsca jak na lekarstwo. Robię zatem kompilację Drzewa Jessego i kalendarza adwentowego: na jednej gałęzi wieszam symbole postaci i wydarzeń biblijnych oraz kopertki z zadaniami na każdy dzień. Pierwszych każdego dnia przybywa, drugich ubywa. Tuż przed świętami okazuje się, że w tym roku nareszcie mamy właściwą gałązkę- Drzewko kwitnie! 🙂

 

Po Adwencie w roku 2015 nie został żaden ślad na blogu, ale dziś poszperałam w czeluściach komputera i znalazłam zdjęcia z tego czasu, bardzo szczególnego. To był pierwszy Adwent w naszym nowym domu na wsi 🙂 Gałązka na Drzewo Jessego pochodzi z wiśni z naszego podwórka. Zakwitła na czwartą niedzielę Adwentu.

 

W zeszłym roku w ozdabianiu drzewka, a także w innych naszych wieczornych i coniedzielnych celebracjach brała udział Ida.  Drzewko mieliśmy na pół stołu, jak widzę!

 

W tym roku pozostajemy wierni naszej tradycji. Dojdzie jeszcze kalendarz adwentowy, który wypełniony będzie miłymi zadaniami, pomysłami na aktywności okołoświąteczne, tytułami książeczek i fragmentami historii biblijnych do przeczytania i może jeszcze czymś smacznym (pudełeczka w kalendarzu tegorocznym więcej zmieszczą). Robiliśmy kalendarze na moich zajęciach, ale jak to w tym przysłowiu o szewcu i butach… nasz domowy wymaga jeszcze ostatnich „poprawek”. Postaram się w miarę regularnie dzielić tym, jak to u nas wygląda.

W temacie Drzewa Jessego chciałabym Wam jeszcze polecić przygotowany przez Kasię Marcinkowską z Serca Kobiety  Adwentowy program uRodziny Jezusa  i zestaw składający się z 24 okrągłych naklejek, które przedstawiają postać/historię biblijną, notesu i teczki na prace dzieci, który możecie nabyć w jej sklepiku. Kasia przygotowała też bardzo fajną wersję obrazków w formacie PDF do samodzielnego wydruku i pokolorowania. Na stronie Urodziny Jezusa będą również pojawiać się pomysły na przeżywanie Adwentu w rodzinie, z małymi i większymi dziećmi. Ja zamierzam podglądać!

Pokazałam Wam dzisiaj ten adwentowy przegląd, ponieważ chciałam mieć tu, na tym nowym blogu, jakiś konkretny ślad po intensywnym życiu bloga starego, ale też dlatego, że wiem, że dużo osób szuka takich inspiracji i chciałam mieć je w jednym miejscu, żeby łatwiej je było wysłać w świat. Jeśli macie ochotę zobaczyć więcej naszej historii i może wziąć dla siebie jakiś inny pomysł na swoje domowe celebrowanie grudniowej codzienności, to zapraszam: TĘDY dojdziecie do wszystkich postów z Makowego Pola z tagiem Drzewko Jessego 🙂

Bardzo jestem ciekawa Waszych adwentowych zwyczajów. Bez czego- bez jakich form celebrowania, bez jakich fizycznych atrybutów- nie wyobrażacie sobie tego czasu? Podzielicie się czymś ciekawym? 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *